
Narracja czy świadomy wybór?
Ktoś spytałby się jak to się stało, że zacząłem pisać?
To nie jest tak, że to się wie, to proces długotrwały a sam moment napisania czegoś do przeczytania dla innych jest wynikiem kompromisu z samym sobą, ze swoimi myślami, z wewnętrznym przekonaniem, że to co się pisze ma sens. Przynajmniej ze mną tak było.
Myślę, że każdy człowiek ma jakieś skryte tajemnice, marzenia, niespełnione z różnych powodów. A moje pisanie zaczęło się właśnie tak.
Kiedyś bezradny i wściekły na siebie po kolejnym kopie jakim dostałem w dupę, usiadłem i po prostu zacząłem pisać, nie wiadomo do kogo i na jaki temat. Opisywałem to co czuję, to co wypływa z mojego wnętrza, jak w transie budując zdania całkiem spontanicznie. Kiedy skończyłem pisać zauważyłem, że przyniosło mi to ulgę. A potem zacząłem robić to częściej, opisywałem jak lekarz diagnozę swojej choroby, nie zawsze jednak potrafiąc zaleźć na nią skuteczne lekarstwa. To jednak nie było ważne, ważne było, że działało, a zapisanych spraw w folderze: „do wyjaśnienia” ciągle przybywało. W końcu świat zalała pandemia i jak każdy byłem zmuszony do przebywania 24h z domownikami i samym sobą. To było najgorsze, bo wtedy tak naprawę poznałem siebie, swoje alter-ego drugiego człowieka mieszkającego razem ze mną w jednym ciele. Pomału się z nim zaprzyjaźniłem i nawet polubiłem.
Kiedy odkryłem, że jestem bezsilny wobec zagrożeń w moim najbliższym otoczeniu to paradoksalnie dało mi siłę i odwagę, aby głośno powiedzieć coś co kiedyś mogłem cicho na kartce papieru zapisać do szuflady: „sam muszę pokierować swoim życiem tak aby po prostu go bezsensownie nie tracić”.
Tak zacząłem pisać swoją pierwszą książkę „Bez odpowiedzi” i z przekonaniem, że to ma sens. Zacząłem szukać, zbierać materiały. Stąd wzięło się motto na początku książki, genialna i prosta myśl, od której wszystko się zaczęło.
„Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro…” – JPII
Dlatego jeśli macie w sobie siłę, działajcie, realizujcie swoje marzenia. Do tego wszystkich zachęcam, aby nie odkładać tego na potem, bo drugiej okazji może już nie być.
Chciałem też podziękować wszystkim tym, którzy pomagali mi w długiej drodze aby ta książka ujrzało światło dzienne. Dziękuję, że mnie wspieraliście.